okna gorzówokna pcv gorzów
Facebook Instagram Google+

Strony

  • Strona główna
  • O Autorce
  • Współpraca
  • Kontakt

Mama ♥ Dwójki |

  • Strona Główna
  • O Autorce
  • Współpraca
  • Kontakt
  • Macierzyństwo
  • Lifestyle
  • Kulinarnie
  • Porady
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Ostatni wpis o rozszerzeniu diety, który przeczytasz TUTAJ, wspominał o kaszy jaglanej. Dzisiaj przedstawię Ci prosty przepis na placki z kaszą jaglaną. Wiek dzieci 9+ miesięcy.

Składniki:


  • Kasza jaglana 
  • Jajko
  • Mąka pszenna
  • Mleko 
  • Starte jabłko lub ugotowane warzywa dynia, cukinia, marchew
Wykonanie:

Kasze jaglaną gotujemy, ilość według uznania, ja zawsze robię na oko. Średnio kasze gotuje się 15 min. Ja Pod koniec dodaje jeszcze łyżeczkę osełki. Jeżeli jest to wersja także dla dzieci lub tylko dla dzieci nie solimy. Gdy kasza się ugotuje, odstawiamy do ostygnięcia. Następnie zabieramy się za ciasto, jak mogłaś się domyśleć jest to ciasto na naleśniki, jedni dodają do niego także wody, ja pomijam ten krok, dlatego, że tyle wersji na ciasto naleśnikowe przerobiłam, że trzymam się swojego. Do miski wlewamy mleko, jego ilość zależy od tego ile chcesz uzyskać ciasta. Następnie jajko i mąkę. Mieszamy do jednolitej konsystencji. Dodajemy kasze jaglaną, gdy ostygnie. Możemy wszystko zblendować, ale nie trzeba. Na koniec dodajemy dodatek w postaci startego jabłka lub wcześniej ugotowanych wspomnianych warzyw. Oczywiście można pominąć dodatki, wszystko według uznania :). Smarujemy patelnię odrobiną oliwy, smażymy do zarumienienia.



Smacznego!

___________________________________________________________
Podoba Ci się wpis? Poprawił humor, a może rozbawił? Zdenerwował? - niemożliwe! W każdym razie, polub wpis, podziel się z innymi jego treścią. I zalajkuj mój fanpage na fejsie! Dziękować Ci dobry człowieku :)
Share
Tweet
Pin
Share
15Komentarzy komentarze


"W dzisiejszych czasach żywność nas zabija" - tak usłyszałam z odbiornika telewizyjnego dzisiejszego ranka. Od razu do głowy przyszło mi to, jak nie zwraca się uwagi na dietę naszych dzieci. Gdy nasze niemowlę wkracza w magiczny czas rozszerzania diety, niemal 80% matek sięga bo schematy otrzymane od pediatry lub te które znajdzie w internecie, dokładnie kreując dietę dla swojego dziecka. Inne natomiast lecą z czym popadnie, nie czytając składu, tylko jak twierdzą "ja jem i mi nic nie jest, więc dziecku też nie zaszkodzi". Zapominając o tym, że gdy dziecko przychodzi na świat jego żołądek jest wielkości, jego zaciśniętej piąstki, dlatego też dzieci jadają tak często w małych ilościach. Ale i tu jak chodzi nawet o samo mleko, robią eksperymenty i poszerzają żołądek swojego dziecka. Bo w ich rozumowaniu, dziecko płacze to jest głodne.

Gdy byłam w ciąży z Juniorem wiedziałam, że będzie jadł zdrowo. Moje założenie było takie, aby do ukończenia trzeciego roku życia nie znał smaku słodyczy, soli i przypraw. Robiłam wielką wojnę w rodzinę gdy chcieli podać mu ciasteczko, którego moje dziecko nigdy nie miało w ustach. Trzymałam się swoich zasad, dopóki życie ich nie zweryfikowało. Popełniłam jedyny błąd, który popełniają rodzice w znacznej części, ale o tym będzie w dalszym tekście.

Gotuj sama, nie kupuj gotowca 


Nie przekona mnie twierdzenie, że wolisz podać słoiczek na pierwsze rozszerzanie diety, niż gotować małą ilość, bo nawet tak się nie da. Lepiej i zdrowiej oraz bardziej świadomie jest kupić warzywa u znanego sprzedawcy czy z wiarygodnego źródła, a nawet z własnej ogrodowej uprawy niż podać gotowy produkt ze słoika. One mają atesty, ale nie możesz być pewna co w nich tak naprawdę się znajduje, ale jak czytasz skład to pewnie wiesz, że niektóre nawet posiadają mleko czy śmietanę. Gotować możesz na parze większą ilość, a resztę zamrozić na porcje. Ja tak robiłam przy moich dzieciach. Miałam zawsze dla nich obiadek gotowy, dostosowany do ich wieku i potrzeb. Nie dodawałam soli i Tobie tego nie polecam, bo dziecko jej nie potrzebuje do smaku, tak samo jak innych przypraw. Jedynie dodawałam koperek. 

Zdrowie na talerzu - ważne składniki diety


Nie muszę chyba wyjaśniać dosadnie, że są to warzywa i owoce. Ale mówiąc o warzywach warto wymienić te, które są często pomijane, a mają duże wartości odżywcze.

Rozszerzanie diety niemowlaka


Dynia zwyczajna - ponoć jest lepszą opcją od której rozpoczyna się rozszerzanie diety niemowlaka, porównując z marchewką. Ma w swoim składzie takie witaminy jak: A, B1, B2, B6, C, E, K, niacyne, kwas foliowy i kwas pantotenowy. Zawiera błonnik, który wspomaga trawienie, oraz liczne pierwiastki.

Rozszerzanie diety niemowlaka


Cukinia - inaczej kabaczek, to odmiana dyni zwyczajnej. Bardzo dobrze tolerowana jest przez osoby z wrażliwym układem pokarmowym, dlatego też jest właściwa dla niemowląt i dzieci. Bogata jest w cenne składniki mineralne takie jak, magnez, potas czy żelazo. Zawiera witaminy: A, B1, B3, C, K.



Natomiast jeśli chodzi o owoce, nie muszę wypisywać jak ważne są dla zdrowia człowieka, a tym bardziej dziecka. Wspomnę tylko, bo większość pewnie nie wie, że podając niemowlakowi jabłko, podczas rozszerzania diety, należy je wcześniej ugotować, oczywiście bez dodatku cukru. Dlatego, że zawiera mniej naturalnego kwasu, który może podrażnić żołądek dziecka i rozluźnić stolce. Natomiast banana nie podajemy gdy dziecko ma zaparcie oraz w dużych ilościach, bo banan ma właściwości zapierające.



Jajko - podczas rozszerzania diety, zaczynamy od żółtka, ugotowanego na twardo, podając co drugi dzień. Kiedy dziecko może dostać już całe jajo, warto pamiętać o tym, aby nadal znajdowało się w diecie dziecka. Ponieważ jajko jest bardzo pożywne. Zawiera m.in kwasy tłuszczowe omega-3.

Rozszerzanie diety niemowlaka


Kasza jaglana - numer jeden ze wszystkich kasz. Jest cennym źródłem białka, witaminy E i witamin z grupy B, lecytyny, krzemu, magnezu, fosforu, potasu, żelaza i wapnia.
Ma delikatne działanie, dlatego można podać ją dziecku, już po 6 miesiącu życia. Posiada właściwości wspomagające organizm. Uważa się nawet, że jest dobrym lekarstwem przy przeziębieniach. Zmniejsza katar i kaszel oraz rozgrzewa organizm. Jaglanka wspomaga trawienie.

Co do picia - co najlepiej podawać dziecku


Nie zdziwi Cię gdy powiem, że to woda? Ona najlepiej gasi pragnienie. Jest bez dodatku cukru, wzmacniaczy smaku i konserwantów. Jest podstawą żywieniową i nie zbędna do życia. Gdy na świat przychodzi dziecko, jest czyste jak łza. Nie zna żadnego innego smaku, poza smakiem mleka. Rozszerzając dietę, uczymy je poznawania i zapamiętywania smaku. Dlatego gdy podasz mu wodę, nie będzie czuło, że coś go omija. Ugasić pragnienie, napije się tyle ile potrzebuje. Natomiast podając sok, herbatkę itp. Poznaje słodki smak, w każdy razie smak, którego nie ma woda. Dlatego chętnie napije się soczku, który w składzie zawiera cukier, a ten powoduje rozdrażnienie, nadpobudliwość i nie zawsze gasi pragnienie a tylko je wzmaga. Bo sok czy herbatka smakuje i dziecko pije nie tyle co z pragnienia, ale dla smaku. A co za tym idzie? Pełen brzuszek, dziecko czuje się syte i obiadku nie chce. Piszę Ci to z własnego doświadczenia. To właśnie ten błąd o którym wcześniej wspomniałam. Podawałam Juniorowi herbatki, soczki, pomimo, że rozcieńczałam wodą, zbierałam tego konsekwencje. Gorzej sypiał, był wszędzie. Nie potrafił usiedzieć na miejscu. Widziałam, że jest bardziej żywy, rozpiera go energia. Potrafił cały dzień co chwila o coś płakać, bo nie umiał się wyciszyć. I wiesz co? Odstawiłam soki, herbaty, podałam wodę, czystą wodę. Moje dziecko się uspokoiło. Zrobiłam ten manewr dwa razy, bo nie chciało mi się wierzyć, tak jak Tobie, że ma to wpływ na zachowanie dziecka. Wiedziałam, że to błąd i córce od urodzenia podaję wodę. Jeżeli sok co zdarza się rzadko, zawsze dolewam wody.

___________________________
Podoba Ci się wpis? Poprawił humor, a może rozbawił? Zdenerwował? - niemożliwe! W każdym razie, polub wpis, podziel się z innymi jego treścią. I zalajkuj mój fanpage na fejsie! Dziękować Ci dobry człowieku :)


Share
Tweet
Pin
Share
13Komentarzy komentarze
Kupisz go w pepco. Wspieranie motoryki małej

















Choć na dworze robi się już powoli prawdziwa wiosna, a pod koniec tygodnia temperatura maksymalna ma sięgać 20 stopni Celsjusza i nie będzie już tak czasu na siedzenie w domu i domowe zabawy. Ale dopiero parę dni temu, kupiłam dla dzieci właśnie ten piasek. Dlaczego tak późno? A to właśnie dlatego, że nie chciałam wydawać dużych pieniędzy, gdyby moje dzieci nie były nim zainteresowane. A uwierz mi, że ciężko je czasem zadowolić. Trafić w gust zabawkowy.

Będąc na zakupach w pepco, udało mi się dostać piasek kinetyczny za 29.99 zł. Głównie do zakupu skusił mnie fakt, że zabawa piaskiem kinetycznym wspiera rozwój motoryki małej. Z którą mój syn ma mały problem.

Piasek jak jego nazwa wskazuje "kinetyczny" lepi się do siebie bezproblemowo, łatwo zbiera czy sprząta. Nie wiem kto jest jego pomysłodawcą, ale należą mu się brawa!

Dzieci ku mojemu zdziwieniu, były zafascynowane. Junior nie bał się dusić go w dłoniach, ugniatać, budować, jak w przypadku ciastoliny, która u nas się nie sprawdziła do końca. Maja, która ma osiemnaście miesięcy, również bawiła się dobrze, choć nie długo. Ale to o co mi najbardziej chodziło w zabawie piaskiem kinetycznym, to rozwijanie motoryki małej, która u młodej rozwija się w dobrym kierunku. Piasek przeznaczony jest dla dzieci 3+, ale i tak nie zostawiam ich bez kontroli, bo przekonałam się, że dzieciom przychodzą do głowy rożne pomysły w rożnym wieku.
Piasek kinetyczny jest też fajną formą zabawy dla całej rodziny. Bo kto z nas rodziców kiedyś nie uwielbiał robić babek z piasku, zamków, mostów? No właśnie chyba każdy z nas czerpał z tego przyjemność i pobudzał fantazje. Teraz możecie w domowym zaciszu bawić się razem z dziećmi. Przyznam, że jak usiądę z dzieciakami, to siedzę i siedzę, tak mnie uspokaja i wycisza wzajemne budowanie.



Żałuje tylko, że nie mam zdjęcia opakowania, bo w pepco dostępne są dwa rodzaje. Dwu kolorowy z foremkami, który posiadamy my i kolor neutralny piasku bez żadnych dodatków w postaci foremek. A jego cena wynosi 19.99 zł.

____________________________________________

Podoba Ci się wpis? Poprawił humor, a może rozbawił? Zdenerwował? - niemożliwe! W każdym razie, polub wpis, podziel się z innymi jego treścią. I zalajkuj mój fanpage na fejsie! Dziękować Ci dobry człowieku :)


Share
Tweet
Pin
Share
6Komentarzy komentarze
Mama w domu nie leży i nie pachnie, tylko pracuje


"Mama w domu - nie leży i nie pachnie, tylko pracuje!" to tytuł akcji, której pomysłodawcą jestem Ja - Mama Dwójki. Powstała ona, po tym jak przeczytałam wpis na blogu u Beaty z bloga www.arbuziaki.pl 

DZIEŃ Z ŻYCIA BLOGERKI PARENTINGOWEJ- O TYM JAK LEŻĘ I PACHNĘ.SERIO!

Ten wpis stał się dla mnie inspiracją. Pomyślałam, że fajnie będzie przeczytać o tym jak inne matki, zmagają się z codziennością. Poczuć, że inne mają podobnie, a tym samym uświadomić całej reszcie społeczeństwa, że my mamy, które siedzimy w domu, także wykonujemy pewny rodzaj pracy. Pracy za którą nam nikt nie płaci. Tylko postrzega przez pryzmat powiedzenia " Leżę i pachnę". 



14.03.2014 Wtorek

6:33 - Słyszę, jak Junior pakuje się nam do łóżka. Obok śpi jeszcze Majka, która na szturchnięcie brata się budzi. Maja wstaje, wychodzi z łóżka, po czym puka mnie, abym wstała i zrobiła mleko. Widzę, że Junior kima dalej. Uciszam entuzjazm córki, aby go nie obudziła i daje jej mleko. Parę razy czuje jak butelka wypada mi z ręki, bo zapadam w sen.

7:01 - Maja budzi mnie, bo chcę ciasteczko. Wstaje daje jej biszkopta, sama zjadłam jednego i dalej idę drzemać. Taka ze mnie zła matka, że nie wstanę od razu, bo nie mam siły, a sen przybija mnie do łóżka. Jednym okiem co jakiś czas kontroluje gdzie znajduje się Maja. Jak zawsze buszuje na ławie, oglądając kwiatki na parapecie. Ściągam ją, kładę się obok Juniora, walcząc z opadającymi powiekami.

7:34 - Junior się budzi, więc postanawiam ruszyć dupsko.

7:40 - Szykuje rzeczy dla dzieci, w co je ubrać. Biorę w obroty Majkę, pieluchy i te sprawy. Czasem idzie gładko, czasem toczę z nią walkę. Zabieram się za Juniora, ten już bez pieluch. Dzisiaj dał się ubrać od razu. Ale ma swoje fochy, gdzie protestuje i ubieram go po śniadaniu.

8:00 - Z ciężką głową wychodzę z Mają do kuchni. Junior zostaje w pokoju i tańczy. Zabieram się za zrobienie kakaa dla niego. Majka wręcza mi piloty, daje buziaka i czeka na swoją bajkę. Włączam tv. Mogę w spokoju robić śniadanie. Dokładnie 3 śniadania. Dla siebie, Mai i Juniora oddzielnie.

8:15 - Maja zjada swoje śniadanie bez problemu. Dawid z wielkimi oporami siada do płatków, które zjada tylko w połowie.

8:30 - Wynoszę łóżeczko Mai do innego pokoju. Wieszam huśtawkę, o którą prosi Junior. Sadzam go w niej, na co Majka reaguje płaczem. Uspokajam ją z jakieś 5 minut. Proponuję mycie zębów i reszty. Zadowolona myje je sama, nie mam szans, abym to, ja jej umyła kiełki, w międzyczasie bujam Dawida. Biorę się za mycie włosów, Majka zajmuje się umywalką, puszcza sobie wodę z wielką radością. Ja zwisam nad wanną, szybko i energicznie kończę mycie głowy.

9:00 - Proszę Juniora, aby ustąpił miejsca siostrze na huśtawce. Sadzam Majkę. Mam chwilę by ogarnąć pokój. Robię łóżko, lecę zrobić sobie jeszcze kanapkę. Majka zasypia. Biorę ja w ramiona, ściągam huśtawkę, odkładam na miejsce. Chodzę jeszcze chwilę i bujam się z nią. Odkładam, na palcach wychodzę z pokoju.

9:40 - Ściągam pranie z suszarki. Daje Dawidowi kaszkę, bo wcześniej pogardził śniadaniem. Przerywam ściąganie, bo znudziło mu się jedzenie i muszę go karmić. Słyszę chyba 15 razy mama zanim skończy jeść. Kończę zwijanie prania. Przygotowuje obiad dla dzieci, czasem też dla nas. Włączam pranie. Sprawdzam kilka razy, czemu Dawid marudzi. Pomagam mu jak tego potrzebuje. Uspokajam kiedy wpada w histerie. Budzi się Majka. Przewijam, robię mleko, podaję. Upomina i ściągam ją ze stołu. Biegam z Dawidem do WC. Proszę ciągle by czegoś nie robili. Zabieram kubek z piciem, który Majka znalazła. Przedstawiam kuchnie Mai w inne miejsce, bo notorycznie na nią wchodzi i sięga TV. Młody rzuca zabawkami, bo coś mu nie gra. Biją się o sok w kartoniku, każde dostało swój, ale Maja zapomniała gdzie go zostawiła. Podaję jej. Rozlewają soki na ławie. Wycieram ten bajzel.

13:15 - Składam pranie. Kilka razy rozwala je Junior, który udaje, że się pod nim chowa. Majka kilka razy chce mi pomóc i odłożyć pranie do szafki, po czym je rozwala i składam je za każdym razem. Dziękując w końcu za pomoc. Udaje mi się je schować.

13:30 - Robię obiad dla dzieci. W międzyczasie wyciągam naczynia ze zmywarki, przerywam. Zamykam wszystkie szafki, które otwiera Maja. Chowam to co zdążyła wyciągnąć. Włączam im bajki lub muzykę, by mieć chwilowy spokój. Podaję Mai obiad, która sama je, ale Juniora muszę karmić. Dzieci kończą jeść. Ja zbieram się za obiad dla siebie, coś na szybko. Wychodzę do sklepu, gdy babcia idzie na popołudniu, rano załatwiam zakupy.

15:00 - Wracam. Atakuje mnie Maja, a raczej zawartość siatek. Biegnie Dawid. Wspólnie wypakowują zakupy. Chowam towar do lodówki. Resztę tam gdzie ich miejsce. Upominam po raz enty, aby Junior nie wyżywał się na Mai. Ocieram jej lub jego łzy. Interweniuje kiedy trzeba. Bawię się z nimi. Wygłupiam. Sprzątam zabawki. Jadę odkurzaczem podłogi. Latam z mopem. Upominam dzieci, aby nie chodziły po mokrym. Nie zaglądały do wiadra z wodą, ani nie wkładały tam rąk, zafascynowane pianą.

17:00 - Czas na deser. Ten akurat dzieci jedzą same. Robię sobie kawę. Biorę do mycia Majkę. Pakuje naczynia do zmywarki, wpierw wyciągając to czego nie zdążyłam zrobić wcześniej. Ogarniam pokój, sprzątam zabawki. Wieszam pranie.

18:00 - Szykuje dzieci do kąpieli. Czasem robię to później, gdy mojej mamie myje i układam włosy. Kąpiel dzieci mają razem. Myje obu. Wyciągam Maje, ubieram. Wracam po Dawida.

19:00 - Zabieram się za robienie łóżek. Kolacje.

20:00 - Zgarniam dzieciaki do pokoju. Daje witaminy. Robię Juniorowi kakao, choć częściej robi to za mnie tata. Robię mleko dla Mai. Zamykam pokój. Daje jej mleko. Gasze światło, dzieciaki się kładą. Czekam aż zasną.

21:15 - Przy dobrych wiatrach, wychodzę z całym bagażem do mycia. Butelki, kubki itp. Ogarniam kuchnie. Myje bagaż dziecięcych naczyń. Szykuje wodę na mleko do podgrzewacza. Robię picie na rano dla obu. Zanim pójdę spać, robię coś dla siebie. Piszę post na bloga, czytam książkę. Zaglądam na fb. Robię sobie jeszcze jeść.

Około 23 czasem później, kładę się spać. Ale to nie koniec mojej pracy. W nocy wstaje do Mai. Gdy smoczek nie daje rady, biorę do siebie do łóżka. Kilka razy potem uspokajam ją swoim dotykiem. Wstaje gdy Junior chce siku, albo wstaje by go przebrać bo zrobił pod siebie. Ogarniam wtedy jego łóżko także. Gdy ma złe sny, wyskakuje by go uspokoić, podać pieluszkę.

Do takiego dziennego rozkładu dochodzi morze łez, histerii, próśb. Spełnianie zachcianek. Pójście na kompromis. Okiełzanie buntu. Wyjście na spacer gdy mąż jest wcześniej w domu lub w weekend. Załatwienie pewnych spraw, wizyty u lekarza.

***

Postanowiłam zaprosić do akcji wraz z Beatą, kilka mam blogerek, aby każda z nich napisała swoją " kartkę z kalendarza". Oto autorki i ich blogi, które podjęły się udziału w akcji.

 Mama Migotka 
 Młoda mama pisze 
 Beztroska Mama
Mama po 30tce
Mamatywna 
Jaśkowe Klimaty 
Kobieca myślodsiewnia 
Tosi mama
Pani Domowa 
Matka bez kitu 
Lady Mamma 
Nowa w wielkim mieście 
Mama Balbinka
Kiedy Mama nie śpi
Oli Loli New life 


Jeżeli podoba Ci się pomysł akcji, będziemy bardzo wdzięczne za udostępnienie naszych "kartek w kalendarza". Pragniemy uświadomić wszystkim, że siedzenie w domu z dzieckiem /dziećmi, jest także formą pracy. Pracy na więcej niż cały etat bo 24 na dobę, siedem dni w  tygodniu. Chcemy, aby nikt nam już nie mówił, że nam się nudzi. Że macierzyństwo to sama radość. Przyjemność siedzenia w domu, bez wysiłku fizycznego czy psychicznego. Odwalamy kawał wielkiej roboty i pragniemy tylko, aby postrzegać nas za to co robimy siedząc w domu. Wbrew pozorom, nie leżymy, nie pachniemy. Jesteśmy w biegu i często zamiast pachnieć, pachniemy, ale nieprzyjemnie, nie mówiąc, że brzydko ;) Padamy ze zmęczenia, ale rano wstajemy. Choć może się walić i palić, my działamy. Każdego dnia, od rana do nocy.




Przedstawiamy łącznie, siedemnaście  matek, siedemnaście historii z dnia codziennego. Siedemnaście modeli zajmowania się domem i dziećmi. Siedemnaście różnych myśli i spostrzeżeń. Wielkie dzięki Dziewczyny! Dla każdej z Was, za zaangażowanie się w akcje. Jestem pod wielkim wrażeniem! 
Beata dziękuję za współpracę! 
_________________________________________

Jeżeli wpis Ci się podobał, podzielasz moje zdanie, a może Cię rozbawiłam? Będzie mi ogromnie miło jeżeli udostępnisz post na fb, polubisz wpis, a jeszcze milej jak polubisz fanpage bloga na facebook'u.


Share
Tweet
Pin
Share
20Komentarzy komentarze


Jeżeli nie masz poczucia humoru, nie czytaj mego Dekalogu, który pisany jest z przymrużeniem oka. Nie będę zanudzać, przejdę do rzeczy. O to kilka przykazań matki z bagażem Dwójki.

1. Ledwo otwierasz jedno oko, bo twoja latorośl postanowiła, wstać bladym świtem. Daj jej mleko, wpuść do pokoju trochę światła. Zapewni jakieś zajęcie i idź dalej kimać. Wcześniej usuń potencjalne szkodliwe przedmioty.

2. Razem ze swoimi dziećmi masz dobry humor. Olej wszystko, ciesz się chwilą, że jest tak radośnie i przyjemnie. Nadrobisz straty, gdy dopadnie ich histeria. A z Ciebie będzie kipiał gniew. 

3. Cały wasz pokój jest w zabawkach. Poraz kolejny miałaś przyjemność, przejechać się na samochodziku, omal nie upadając. Weź miotłę, zamieć cały bajzel pod dziecka łóżko. Ono i tak sobie poradzi wyciągając tą całą zawartość. Ale zajmie mu trochę czasu, a ty przynajmniej przejdziesz przez pokój, bez baw połamania nóg i rąk. 

4. Będzie trzeba wyszkolić latorośle do pomocy w sprzątaniu. Daj odkurzacz, przynajmniej jedno miejsce w twoim domu będzie nieskazitelnie czyste. 

5. W pralce czeka starta prania do powieszenia. Jak masz córkę, postaw przed nią kosz z praniem. Jeżeli wiekiem jest nie duża, pranie znajdzie się na podłodze. Nie masz innego wyjścia jak wyprać je ponownie. Po tym czasie mąż będzie już w domu. On je powiesi, bo to o jego gacie chodzi. 

6. Przychodzi czas kąpieli z dziećmi. Z utęsknieniem myślisz o tym kiedy sama się wykąpiesz. Jak masz wannę, nie żałuj sobie, kąp się razem z nimi. Prysznic? Nic straconego, uwierz mi! Przerabiałam i tą wersję. 

7. Kiedy masz jedno dziecko, a ono śpi. Poczytaj dobrą książkę, nie o dzieciach. Jakieś romansidło, kryminał, co lubisz. Daj się wciągnąć inny świat niż twój. Kiedy masz dwoje, jedno śpi to z drugim trzeba coś zrobić. Włącz bajki, daj edukacyjną grę na tablecie. Naprawdę nic się Wam nie stanie, gdy każde zajmie się sobą. Jak dzieci jest więcej, sama coś wymyśl, potrafisz. 

8. Nic więcej do głowy mi nie przychodzi. 

9. Wieczorem podasz już z nóg, ale w łóżku czeka na Ciebie mąż. Choć masz ochotę, nie masz siły. Poproś o masaż, który ma cię pobudzić do życia. Gdy już cię tak będzie miział po tych plecach. Idź spać. I po sprawie ;) 


Oczywiście cały ten mój "dekalog" jest z przymrużeniem oka. Nie traktuj go aż nadto poważnie. Choć niektóre zawarte w nim rady, nie są głupie, a konkretne. Gdy potrzebujesz trochę luzu. Bo ja potrzebuje zwolnić. Nikt nie jest wstanie harować cały dzień ;) A i poprawa humoru też wskazana.


________________________________
Podoba Ci się wpis? Poprawił humor, a może rozbawił? Zdenerwował? - niemożliwe! W każdym razie, polub wpis, podziel się z innymi jego treścią. I zalajkuj mój fanpage na fejsie! Dziękować Ci dobry człowieku :) 



Share
Tweet
Pin
Share
16Komentarzy komentarze


Wybacz moją nieobecność. Wybacz moje milczenie. Wybacz, że jestem duchem gdzie indziej, że mnie tu nie ma. Ale dostaje pewne małe kopniaki, które mówią do mnie - babo, pisz ten blog. Są osoby, które lubią czytać Ciebie, Ciebie które porusza tematy tabu, wkłada serce w to co robi, choć czasem zdarzy Ci się być gdzieś w innej teraźniejszości. Ty i te twoje bujanie w obłokach. Zejdź na ziemię, choć na chwilę, daj im coś od siebie...


***

I tak dzisiaj chce uchylić Wam trochę mojej codzienności. Codzienności w byciu mamą dwójki. Dwójki, która jest tak różna i tak nie wiele jest między nimi różnicy. Ich wychowanie daje mi takiego  kopa w dupe, że nie raz mam dość. Nie raz chce wyjść by uwolnić się od tego płaczu, marudzenia, bójek. Nie raz nerwy mi puszczają.

Zdaje sobie sprawę, że nie jestem jedyna. Nie użalam się nad sobą, choć dobrze mi robi, gdy sobie marudzę pod nosem. Jestem typem, który musi wyrzucić z siebie emocje. I choć bym chciała zatrzymać je dla siebie nie potrafię. Czasem też płacze, z bezsilności. To takie naturalne i nie widzę w tym nic złego. Każdy musi rozładować napięcie, szczególnie taka matka jak ja, która wzrusza się byle czym (to przenośna).

Zazdrość 


Gdy na świecie jest tylko jedno dziecko, rodzice poświęcają mu całą swoją uwagę. Wiadomo, że im dzieci więcej tym każde z nich musi dzielić się rodzicem częściej jak nie więcej. Wtedy poznają uczucie zazdrości i rywalizacji. Pomimo, że siebie kochają wzajemnie, nie zdają sobie z tego sprawy. I czasem odnoszę wrażenie, że ten stan nigdy się nie zmieni. Pamiętam, jak wróciłam z Mają do domu ze szpitala. Junior był nią tak zachwycony i oczarowany, że nie zauważył iż jego mamusia po dziewięciu dniach wróciła do domu, do niego. Wtedy usiadłam na fotelu i płakałam. Płakałam, że Junior mnie zapomniał. Że nie byłam już jego centrum zainteresowania. Ale rolę się odwróciły, gdy widział, że to On nie jest już tylko moim centrum zainteresowania, ale także ta mała istota, którą przykrył swoim kocykiem, gdy ujrzał ją poraz pierwszy. Miał dwadzieścia miesięcy. Coś rozumiał, czegoś nie, ale uczucia wzięły górę. I od tamtego momentu było ciężko. Aż za ciężko.

***

Pierwszy wspólny rok moich dzieci, nie był jakoś tragicznie trudny, ale ciężki. Przez miesiące kiedy Majka wisiała na piersi, Junior dostawał nie raz szału. Nie mogłam zrobić czy pomóc mu w czymś od razu. Nie mogłam już być tylko na jego potrzeby. A on nie zawsze to rozumiał, a ja już tak. Choć dwoiłam się i troiłam, nie do końca mogłam być pewna, że zazdrość zeszła na drugi plan. I dzisiaj wiem, że zawsze będzie. Owszem Junior jest w okresie buntu. Buntu, którym wybaczcie, żygam. Czasem ciężko mi go zrozumieć, on sam siebie nie rozumie, ale wiem, że główny powód pewnych zachowań jest wynikiem zazdrości  i złości. Proszę mi tu nie mówić, że dziecko trzyletnie nie robi niczego po złości, bo codziennie mam na to dowód.

***

Majka jest inna. Jest wrażliwa, spokojniejsza i ma tak miękkie serducho  jak jej mama. Pomimo, że Junior jej coś zrobi, dostanie za to reprymende, ona biegnie do niego by go przytulić, rozweselić. A on ją odpycha. Dba o niego częściej niż on o nią. Wiem, to dziewczynka, to zapisane w jej genach. Jednak trudno wychowywać jest dwoje dzieci tak różnych od siebie. Junior to buntownik, Majka też walczy o swoje, ale umie odpuścić. Junior już nie. Musi być tak jak on chce. I to jest trudne. Trudno mu pojąć, że takie zachowanie nie odnosi skutków na które on liczy. Nie pomaga nic, czasem ujażmie go przytulaniem, ale nie na długo. Ma trudny charakter. I proszę, nie mówcie, że to nasza wina, że to od nas zależy. Nie przeskoczymy genów, cech charakteru czy tego zasranego buntu dodając zazdrość. Musimy czekać, aż ten okres minie i choć jest ciężko wiem, że będzie jeszcze trudniej i ciężej. Liczę tylko na to, że Maja nie będzie w takim stopniu przechodzić buntu, ale czasem mam wrażenie, że będzie gorzej. Ma też swój wojowniczy charakter. I wiem, że mój syn nie jest aż tak zły. Że są dzieci, które dają bardziej popalić rodzicom. Ale wiem, również to, że w takich okresach buntu, nie można się poddać, trzeba stać twardo na ziemi i pokazać dziecku, że nie może ono nami rządzić. Że nie ma ostatniego zdania. I dlatego właśnie moje macierzyństwo jest trudne. Każdego dnia walczę z dziećmi o to, by wiedziały, że mają prawo do własnego zdania i własnej woli, ale nie mogą mi wejść na głowę i zdominować.

***

Maja poniekąd uznaje mnie za swoją własność. W tej kwestii gra nie fair wobec Juniora. Gdy tylko widzi, że tuli się do mnie, siedzi na kolanach, marudzi z dezaprobatą i leci do nas, bo ona także musi być u mamusi, braciszek musi wiedzieć, że mama jest także jej, w większości jej. Majka różni się tym, od Dawida, że często przychodzi i się tuli. Chcę być ze mną wszędzie. Próbuję ustawiać Juniora i nie pozwala nam na chwilę samotnych tulisiów. Jest zazdrosna i dobitnie to okazuje. Ale inaczej niż Junior. Są jak ogień i woda. Gdzie ogniem jest Junior, a Majka wodą. Każdego dnia uczę się ich, uczę być matką i kobietą. Coś co jeszcze nie dawno wydawało mi się nie możliwe, dzisiaj jest już zrealizowane i uczę się godzić jedno z drugim. Każdy dzień jest dla mnie nauką. Nauką życia.

***

Kocham patrzeć na to jak wspólnie się bawią, gonią i wygłupiają. Wtedy wiem, że każdy trudny dzień z nimi ma sens. Daje mi to siłę i motywację by dalej twardo stąpać po ścieżce, którą jest macierzyństwo.



Share
Tweet
Pin
Share
12Komentarzy komentarze

Canpol babies wygraj zestaw

Zapraszam Was serdecznie do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania są 2 zestawy "krówka" od Canpol Babies widoczny na zdjęciu. Z pewnością twojemu maluchowi spodoba się urocza krówka, z której chętniej zje swój posiłek, a kubek nie kapek przykuje jego uwagę i zgasi pragnienie.


Regulamin KONKURSU:


!!! KONKURS !!!
Wygraj uroczy zestaw "krówka" od Canpol Babies!

Zasady:
- Konkurs organizowany  jest na blogu www.mama-dwojki.pl oraz dla fanów Mama Dwójki na Facebook’u (przez fanów rozumie się osoby, które polubiły profil)

- w komentarzu pod postem na Facebooku lub przesyłając zgłoszenie na meila mamadwojki2@gmail.com, przedstaw zdjęcie, na którym dziecko coś je lub pije, z butelki lub innego kubeczka wraz z opisem, wierszyki lub rymowanką.
Będzie mi miło, jeśli:
- udostępnisz plakat konkursowy na Facebooku
- zaprosisz do zabawy znajomych

Regulamin konkursu!

1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga Mama Dwójki. www.mama-dwojki.pl
2. Sponsorem nagrody jest Canpol Babies.
3. Konkurs trwa od 07.03.2017 r. do 20.03.2017 r. do północy.
4. Zwycięzca zostanie wybrany według najciekawszej pracy przez organizatora konkursu.
5. Wyniki zostaną ogłoszone najpóźniej do dnia 23.03.2017 r.
6. Wyniki zostaną ogłoszone na fanpage'u Mama Dwójki oraz na blogu we wpisie informującym o konkursie, z umieszczonymi pracami.
7. Zwycięzca konkursu ma obowiązek w ciągu dwóch dni od ogłoszenia wyników, przesłać do Mama Dwójki poprzez facebook lub na meila mamadwojki2@gmail.com swoje dane adresowe w celu wysłania nagrody, które zostaną przekazane do sponsora nagrody czyli Canpol Babies.
8. W przypadku niezgłoszenia się po odbiór nagrody w przewidzianym terminie (tj. do 26 marca br. ) na jego miejsce zostanie wybrana kolejna osoba.
9. Konkurs odbywa się na terenie Polski.
10. Konkurs jest kierowany do osób pełnoletnich.
11. Konkurs nie jest w żaden sposób sponsorowany, popierany ani przeprowadzany przez serwis Facebook ani z nim związany.
12. Facebook nie ponosi odpowiedzialności za przeprowadzenie konkursu.
13. Biorąc udział w konkursie, akceptujesz regulamin.
14. Organizator nie ponosi, żadnej odpowiedzialności za dostarczenie  nagrody do zwycięzcy lub jej brak.


Nadesłane prace konkursowe

Basia Radoła - 




Chcesz być silny i zdrowy? Pij mleko od krowy.
Czy z łaciatej czy brązowej zawsze dobre jest i zdrowe !















Magda Bereza -


My parówki juz wcinamy,
Lecz z talerza (jeszcze) mamy.
Wiec o zestaw ten prosimy.
I się w krówki pobawimy.
CHCE talerzyk mieć i kubek
W słodkie latki jak u krowek :)












Sylwia Antkowicz -

Udowadniamy, że roczne dziecko może samo jeść nie tylko stałe pokarmy, ale także... zupkę. Co prawda na ostatnim zdjęciu widać efekty tej nauki (oraz mojego zaufania do córki, bo ostatecznie dałam jej przejąć miseczkę, która szybko wylądowała do góry dnem), ale czy jedzenie nie powinno sprawiać dziecku frajdy? Tylko nasz talerzyk dość smutny, bo bez obrazków. Z zestawem z krówką Ala z pewnością jadłaby jeszcze chętniej. W końcu zawsze trzeba byłoby szybko opróżnić miseczkę, by sprawdzić czy z jej dna nie uciekła jeszcze krówka.





Ryszard Krakowiak -

Duży brzuszek mam bo sama wcinam,by pomóc
mamie jem żeby nie przemęczała się.Miseczke jednego koloru mam bo krówki uciekły nam, więc o zestaw prosimy bo smutno mi jest, że krówki nie chcą ze mną jeść 😃😃

Karolina Panasiuk - 

Kto nie lubi brokuła?

Nazywam się Helenka i to moja pierwsza wiosna
Pora niezwykle radosna
Bo dotąd tylko mleczko piłam
Ale już 5 miesięcy skończyłam
Mama mi zupkę ugotowała
Ale mi ta marchewka i dynia smakowała
Potem po pomidorach w kropki buzię miałam
Choć też tą zupką się zajadałam
A dziś na talerzu jak na podwórku się zazieleniło
Jakieś drzewo się pojawiło
Braciszek podskoczył przerażony
"toż to brokuł znienawidzony"!
No nie wiem mi tam smakuje
Aż paluszki oblizuję
A braciszek pobiegł ucieszony
Dziś jego obiad ulubiony
Zupa krem zielona prosto od kosmitów sprowadzona
A mi się wydaje, że to mama taką zupkę gotowała
I wielkiego brokuła do niej wrzucała...




Weronika Klewek - 


My dietę rozszerzać dopiero zaczynamy
Więc chętnie do konkursu się zgłaszamy. 👍
Za nami pierwsze smaki
Smak dyni czy ziemniaczka nie byle jaki 🍅
Z uśmiechem chętnie smaki próbujemy
Często się przy tym obie napracujemy. 
Wika maluch dzielny smaki poznaje i kształty rączkami
Nie zajadamy się jeszcze pączkami. 
Tata dzielnie po Wice posprząta
Gdy mama po kuchni się krząta. 
Dynia pychota a burak jest beee
Może krówka Wikę przekona do buraka?
Może Wika będzie miała wreszcie na zdrowego buraka smaka? 
Bo choć zdrowy i bordowy
Przez Wikę niewielbiony. 
Za miseczkę tam śliniak póki co służy
Bo więcej tam ląduje niż w malutkiej buzi!😊
Chomikuje tam mała jedzenie pyszne
Łatwo się z niego łyżeczką wyciąga i w buzi znowu ląduje. 🍼





Share
Tweet
Pin
Share
10Komentarzy komentarze

Jak radzić sobie z kolką u noworodka, porady na kolke u dziecka


Dzieci różnią się od siebie czasem niesamowicie. Gdy na świat przyszedł Junior, nie zdawałam sobie sprawy, z czym tak naprawdę wiąże się kolka niemowlęca. Pomijając, że jego sen był totalnie do dupy i w nocy nie spał po nawet trzy godziny, ale nie płakał. Nigdy na tyle bym mogła powiedzieć, że kolka to zmora. Owszem zdarzały się one, ale były delikatne. Gdy nie mógł zasnąć i popłakiwał, w końcu puścił bąka i w sekundzie spał. Tak wiem, takie kolki to jak marzenie.

Ale dostałam dopiero w kość,  tak naprawdę gdy na świecie pojawiła się Maja. Od początku była delikatna na niemal wszystko. Karmiona mą piersią, a kolki potrafiły się jej złapać mocno i ostro. W końcu, żyłam na ryżu z białym sosem, kawie ince i jałowym jedzeniu, lekkim, nie wzdymającym. Mleka miałam ogrom, co doprowadzało mnie do furii. Przyszedł moment gdzie, nawet magiczny cycek nie dawał sobie rady. Musiałam sięgnąć po domowe sposoby i specyfiki.

Jak radzić sobie z kolką niemowlęcą? 


Ta to potrafi złapać bez żadnego uprzedzenia. Jeżeli jest silna, nie odpuści bez pomocy leków. Ale po kolei. Gdy moje dzieci męczyły się z kolką niemowlęcą, mniej lub bardziej. Zawsze robiłam masaż brzuszka. Potem delikatnie uginałam kolana, też do brzuszka,  po parę razy. Uginałam nogi, następnie je prostując, powtarzając średnio do pięciu razy. Widziałam, że sprawia im to ulgę. Oczywiście każdego dnia leżeli sobie na brzuchach, tyle ile mieli na to ochotę, choć Maja leżała częściej niż Junior, bo rehabilitacja tego wymagała. Z pomocą szły także, pieluchy tetrowe nagrzane,  lub po prostu tetrówki namoczone ciepłą wodą. Poza tym podczas każdej kąpieli, tetrówka spoczywała na brzuchatce Mai.



Gdy jednak skręcało ją nadal, podawałam i podaje do dziś espumisan 100. Z ręką na sercu, mogę powiedzieć i polecić. To uratowało Maje od częstego bólu brzuszka, a mi pozwoliło odetchnąć z ulgą. Stosuje go do dzisiaj, bo do dzisiaj miewa kolki. Głównie jak nie tylko, nocą. Taki wrażliwy brzuszek się jej trafił ;) Potrafi wiercić się w łóżku tak długo, aż powietrze z niej zejdzie. Często mam zaszczyt, że przy moim nosie się to dzieje.

A Jakie wy macie doświadczenia, co u Was dało ulgę, a co kompletnie zawiodło? 





Share
Tweet
Pin
Share
19Komentarzy komentarze
Nowsze Posty
Starsze posty

Lubisz już?

Mama Dwójki

Social Media

  • Facebook
  • Google+
  • Instagram
  • RSS

Popularne posty

  • Przestań krzywdzić swoje dziecko! 5 błędów których dopuszczają się rodzice.
  • Piasek kinetyczny - kupisz go w PEPCO, za małe pieniądze!
  • Mama w domu - nie leży i nie pachnie, tylko pracuje! Czyli blogerki parentingowe w akcji.
  • Rozszerzanie diety niemowlaka - zdrowie na talerzu twojego dziecka.
  • Nie rób tego swojemu dziecku! Nie przebijaj uszu!

Nowości na blogu

Etykiety

Konkursy Kulinarnie Lifestyle Macierzyństwo Porady Rodziecielstwo Zabawa

Obserwatorzy

Archiwum

  • maja (2)
  • kwietnia (4)
  • marca (8)
  • lutego (6)
  • stycznia (9)
  • grudnia (6)
  • listopada (6)
  • października (2)
zBLOGowani.pl
Facebook Instagram Google+
OBSERWUJ @INSTAGRAM

Created with by BeautyTemplates | Distributed By Gooyaabi Templates