Jak wychowuje się dwójkę dzieci - zazdrość o młodsze rodzeństwo.
Wybacz moją nieobecność. Wybacz moje milczenie. Wybacz, że jestem duchem gdzie indziej, że mnie tu nie ma. Ale dostaje pewne małe kopniaki, które mówią do mnie - babo, pisz ten blog. Są osoby, które lubią czytać Ciebie, Ciebie które porusza tematy tabu, wkłada serce w to co robi, choć czasem zdarzy Ci się być gdzieś w innej teraźniejszości. Ty i te twoje bujanie w obłokach. Zejdź na ziemię, choć na chwilę, daj im coś od siebie...
***
I tak dzisiaj chce uchylić Wam trochę mojej codzienności. Codzienności w byciu mamą dwójki. Dwójki, która jest tak różna i tak nie wiele jest między nimi różnicy. Ich wychowanie daje mi takiego kopa w dupe, że nie raz mam dość. Nie raz chce wyjść by uwolnić się od tego płaczu, marudzenia, bójek. Nie raz nerwy mi puszczają.Zdaje sobie sprawę, że nie jestem jedyna. Nie użalam się nad sobą, choć dobrze mi robi, gdy sobie marudzę pod nosem. Jestem typem, który musi wyrzucić z siebie emocje. I choć bym chciała zatrzymać je dla siebie nie potrafię. Czasem też płacze, z bezsilności. To takie naturalne i nie widzę w tym nic złego. Każdy musi rozładować napięcie, szczególnie taka matka jak ja, która wzrusza się byle czym (to przenośna).
Zazdrość
Gdy na świecie jest tylko jedno dziecko, rodzice poświęcają mu całą swoją uwagę. Wiadomo, że im dzieci więcej tym każde z nich musi dzielić się rodzicem częściej jak nie więcej. Wtedy poznają uczucie zazdrości i rywalizacji. Pomimo, że siebie kochają wzajemnie, nie zdają sobie z tego sprawy. I czasem odnoszę wrażenie, że ten stan nigdy się nie zmieni. Pamiętam, jak wróciłam z Mają do domu ze szpitala. Junior był nią tak zachwycony i oczarowany, że nie zauważył iż jego mamusia po dziewięciu dniach wróciła do domu, do niego. Wtedy usiadłam na fotelu i płakałam. Płakałam, że Junior mnie zapomniał. Że nie byłam już jego centrum zainteresowania. Ale rolę się odwróciły, gdy widział, że to On nie jest już tylko moim centrum zainteresowania, ale także ta mała istota, którą przykrył swoim kocykiem, gdy ujrzał ją poraz pierwszy. Miał dwadzieścia miesięcy. Coś rozumiał, czegoś nie, ale uczucia wzięły górę. I od tamtego momentu było ciężko. Aż za ciężko.
12 komentarze
Nie mam co prawda doświadczenia z dwojgiem dzieci, ale pewnie dla żadnego nie jest to łatwe - starszy musi nauczyć się, że pojawia się ktoś równie ważny dla rodziców co on. Młodszy od początku nie ma rodziców na wyłączność. Chociaż ja mam starszego brata i u nas było tak, że wymagałam więcej uwagi, więcej pomocy.
OdpowiedzUsuńU nas to właśnie jest tak, że Junior potrzebuje więcej pomocy a Majka więcej uwagi. Choć jak sobie teraz myślę, to jednak chyba Junior nauczył się, że Maja jest mniejsza i więcej mnie potrzebuje, więc tak tej pomocy nie wymaga, ale uwagi owszem i właśnie o tą uwagę walczy swoim gniewem, krzykiem. Choć czasem lubi pobyć sam.
UsuńBardzo ciekawy wpis... :)
OdpowiedzUsuńznam to doskonale, bo sama kiedyś byłam zazdrosna
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy z nas był i do dzisiaj jest zazdrosny ;)
UsuńTo na prawdę trudny temat i często bolesny. Tak jak piszesz, geny czasem przeważają i nawet najwłaściwsze zachowanie się w takiej sytuacji nie jest w stanie jej polubownie załatwić. Mam nadzieję że z czasem jak dzieci podrosną zmieni się ich stosunek do siebie:). Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTeż mama taką nadzieję.
UsuńNa razie mam tylko jedno dziecko, ale przez rok mieszkaliśmy z bratem męża i jego córeczką - dwa lata młodszą od synka. Początki były bardzo trudne - zazdrość, złość. Po jakimś czasie było już dużo łatwiej - chociaż nam sprawę utrudniały dwa zupełnie inne podejścia do wychowania dzieci ;) Życzę powodzenia i oby tych pięknych momentów miłości między dziećmi było jak najwięcej ;)
OdpowiedzUsuńU nas też jest łatwiej niż było, wiem, że syn potrzebuje czasu na to aby zrozumieć, czym jest zazdrość i nie czuć tego na każdym kroku. Dziękuję :)
UsuńMimo wszystko uważam że zazdrości da się prawie całkowicie uniknąć. Ale to ciężka praca.
OdpowiedzUsuńJa z zazdrością zmagam się od czterech miesięcy, raz jest lepiej, raz gorzej. Mały ma dopiero 4,5 miesiąca a już widzę inny temperament i charakterek.
OdpowiedzUsuńMy już mamy trójkę i ciężko czasem znaleźć czas dla każdego , tym bardziej ze synek ma dopiero 1,5 roczku i potrzebuje najwięcej uwagi. Również uwielbiam patrzeć jak razem się bawią i jak najstarsza córka opiekuje się braciszkiem. Miód na serce !!
OdpowiedzUsuńJeżeli podobał Ci się wpis, poprawiłam Ci humor powiedz mi o tym i udostępnij go świat!